"Znaki" - Recenzje i opinie

Miesięcznik na ekranie. Nowy cykl jest próbą opowiedzenia środkami filmowymi o najciekawszych i najbardziej kontrowersyjnych tematach omawianych w miesięczniku Znak. Jak niemal wszystkie interesujące programy, Znak pokazywane będą po północy, ale cóż - inteligenci, jak powszechnie wiadomo, nie muszą wcześnie wstawać do pracy. Program ma być, podobnie jak pismo, miesięcznikiem, a reżyseruje go nagrodzona na festiwalu w Gdyni za debiut Natalia Koryncka-Gruz. Cykl przygotowują m. in. redaktor naczelny pisma Jarosław Gowin, Łukasz Tischner i ks. Andrzej Luter. W kolejnych odcinkach Znaków będzie o: genetyce, Apokalipsie i o tym czy wiara jest sprawą prywatną, zaś pierwszy poświęcony jest wstydowi, o którym mówią m. in. Czesław Miłosz i Leszek Kołakowski. Rola Znaku w kształtowaniu naszego życia intelektualnego, zwłaszcza oblicza polskiego katolicyzmu, jest nie do przecenienia. Czy poziom debaty podejmowanej na łamach pisma można przełożyć na język telewizji, przekonajcie się państwo sami.

MAC, "Gazeta Wyborcza", 28 września 2000

To nieprawda, że w telewizji publicznej brakuje programów dających do myślenia. Są, ale głęboko ukryte. Niedawno, obok zajmujących "Rozmów na nowy wiek", raz w miesiącu, po północy, w Dwójce pojawiają się Znaki - półgodzinne odcinki poświęcone zagadnieniom, o których dyskutują wszyscy. Globalizacja, Apokalipsa, Cuda, Czy religia jest sprawą prywatną? Inteligenci - klasa umarła. Telewizja przyzwyczaiła nas, że programy "myślące", w których biorą udział wybitni intelektualiści, muszą być dla równowagi ozdobione cyrkowymi atrakcjami. Żeby było ciekawiej, rozmówcę - filozofa usadza się na huśtawce, a w trakcie jego wypowiedzi na drugim planie przechadza się biały koń albo prawdziwy struś. Na czym innym polega pomysł wizualny programu Znaki, reżyserowanego na przemian przez Natalię Koryncką-Gruz i Beatę Dzianowicz. Na tle obrazów, przypominających strzępki telewizyjnych newsów, ukazujących kataklizmy i zjawiska kosmiczne, wojny i modlitwy, nędzę i postęp techniczny, całą kakofonię współczesnego świata, pojawiają się przykuwające twarze bohaterów programu, którzy próbują ten chaos porządkować. Fizyk ks. Michał Heller z uśmiechem objaśnia dwa scenariusze nieuchronnego końca świata. Nie ma żadnego scenariusza, nie znamy przyszłości i nie będziemy jej znali - uważa Jerzy Jedlicki. Mamy do czynienia z renesansem religii jako siły społeczne - wywodzi Jarosław Gowin. Religia traci znaczenie jako absolutny punkt odniesienia dla naszych problemów - twierdzi Ireneusz Kania. Człowiek współczesny jest zraniony, bo stracił świadomość cudu - sądzi Stefan Swieżawski. Najważniejsze nie jest pytanie o wiarę, ale pytanie o sens - mówi ks.Grzegorz Rys. W wielkich religiach tkwią zarodki totalitaryzmu - wywodzi ktoś. A ktoś odpowiada: dla religii demokracja jest lekarstwem, bo chroni ją przed pokusą odegrania roli Wielkiego Inkwizytora; z kolei demokracji religia daje konieczny fundament moralny. Globalizacja oznacza utratę suwerenności - mówi jeden. Być może, ale udział w Unii Europejskiej wzmocni naszą państwowość - dodaje inny. Na podstawowe pytania padają odpowiedzi sprzeczne, ale program jest tak pomyślany, że wydają się one aspektami jednej ukrytej prawdy. Najbardziej ujmujący jest moment programu, kiedy zawodowi myśliciele zrzucają maski specjalistów i mówią: tak czuję, tego doświadczyłem, tego nie potrafię pojąć. Jest taki moment w programie, kiedy kamera łowi ich uśmiechy, krótkie wypowiedzi spoza planu, czasem skrywane wzruszenie.

Tadeusz Sobolewski, "Gazeta Telewizyjna", 30 marca 2001